wtorek, 27 stycznia 2009

SZOK I STRACH czyli www.dopalacze.com !!!!!!!!!!

"Dopalacze" mają zniknąć z rynku jednak nie zapominajmy że to Polska - mimo patryjotyzmu to jest prawdą, iż zanim nasz rząd zacznie działać to musimy SAMI chronić siebie i naszych bliskich..

Oto artykuły, które dla Was znalazłam:

"Na listę substancji zakazanych trafi jeden z podstawowych składników tych ziołowych, w tej chwili legalnie sprzedawanych mieszanek – ustaliła reporterka RMF FM Kamila Biedrzycka. Chodzi o chemiczną substancję o nazwie JWH-018. Niestety stanie się to dopiero przy okazji kolejnej nowelizacji ustawy antynarkotykowej (prawdopodobnie późną wiosną).

To drugi obok kannabinoidu CP-47 niebezpieczny składnik „Spice”. Powoduje on działanie psychostymulujące krótsze, ale o wiele silniejsze niż np. konopie indyjskie. Wpisanie tego syntetyku na listę nielegalnych środków oznacza, że większość dostępnych na naszym rynku "Spice’ów" będzie musiała zostać wycofana ze sprzedaży.

Od 20.01 zakaz sprzedaży i używania "Spice'ów" obowiązuje w Niemczech. Od grudnia - w Austrii. Wcześniej właśnie ze względu na znajdujące się związki JWH-018, mające działania podobne do tych wywoływanych przez konopie indyjskie zrobiła to Szwajcaria.

Dopalacze – nikt nie kontroluje, co trafia na rynek
W Polsce za kontrolę tych używek wzięła się między innymi Państwowa Inspekcja Handlowa. W Szczecinie wstrzymała obrót jedną z partii, ponieważ informacje zawarte na produkcie w języku polskim i obcym były różne. Wystarczy jednak, że dostawca zmieni opakowanie z trzech na np. cztery gramy, albo zmieni jeden z opisów i już jest to inna partia, której zakaz nie dotyczy.

Inspekcja handlowa na Mazowszu także kontroluje dopalacze, ale nie wiadomo jeszcze, kiedy postępowanie się zakończy, i kiedy poznamy jego wyniki – mówi Grzegorz Wrzosek: Ocenianie i badanie każdego z nich jest dość pracochłonne i wymaga sporego nakładu pracy i czasu.

Ślimaczą się też prace w Sejmie, który chce wstrzymać handel tymi substancjami. Nadzór budowlany w Warszawie nakazał zamknąć sklep z używkami, ale ta decyzja nie jest jeszcze prawomocna. "



NARKOTYKI - od strony dilera czyli wywiad z Kamilą - byłą dilerką. Mówi, że ludzie są niedoinformowani. Dlatego publikuję tę rozmowę - by doinformować i przestrzec.


Jak się zostaje dilerem?

U mnie wyglądało to w ten sposób - miałam kolegę, który dilował i zapytał mnie, czy nie chciałabym w ten sposób zarobić. Na początku było to tylko przetrzymywanie czyichś rzeczy, później sprzedawanie materiału, który nie był mój. Dostawałam go w leasing, musiałam go sprzedać i oddać część pieniędzy.

Dostawałaś to "w leasing" od innych dilerów, czy od jakichś większych dostawców?

Jest na przykład jedna osoba na osiedlu, normalny chłopak, który zakupuje 100 gram marihuany i mi sprzedaje 20. Miasta takie jak moje zaopatruje jedna osoba. Jeśli chodzi o rynek narkotykowy, nie można tutaj mówić o żadnej konkurencji. Jeżeli jakaś powstaje, szybko jest eliminowana. W większych miastach każda dzielnica jest zaopatrywana przez kogoś innego.

Bałaś się, że cię złapią?

Nie.

Żadnego strachu?

Nic.

Mieliście w swoim mieście układy z policją?

Była u nas kobieta, która miała ponad 60 lat i sprzedawała heroinę. Zamknęli ją policjanci z Wrocławia, bo z naszą policją była dogadana - miała wolną rękę. Sprzedawała, gdzie chciała i kiedy chciała. Na moim osiedlu jest wielu policjantów. Dilerzy to często ich znajomi ze szkoły, dlatego przymykają oko na ich handel. Oczywiście, o ile tamci robią to z głową. Po prostu - ci policjanci patrzą na człowieka, na to, co on robi. Jeżeli ktoś sprzedaje coś twardszego, to zamykają od razu, ale jeżeli ktoś sprzedaje marihuanę i złapią go z jednym gramem, to szkoda im się robi człowieka.


Jakie narkotyki są najbardziej popularne wśród młodych?

Wydaje mi się, że młodzież, która bierze, jest podzielona na dwie grupy - tych, którzy, biorą marihuanę i extasy i tych, którzy wolą amfetaminę.

Siłą rzeczy musiałaś znać wiele osób, które brały narkotyki. Któryś z nich przedawkował?

Marihuany nie można przedawkować, podobnie amfetaminy i extasy. Można natomiast dostać zapaści.

Jaki więc wpływ mają narkotyki na osobę?

Najpierw ktoś bierze, bo to fajna zabawa i wszystko po narkotykach wygląda lepiej. Potem zaczynają brać, żeby zapomnieć o problemach. Później okazuje się, że o tych problemach nie da się zapomnieć. Jednego dnia palisz marihuanę, drugiego dnia widzisz, że te problemy nie znikły, ale jest ich coraz więcej. Kolejny etap wygląda tak, że człowiek staje się strasznie bezradny, nie chce już ćpać ani nawet żyć. Przeważnie kończy się to próbą samobójczą.

Dużo znasz takich przypadków?

...(chwila ciszy) Na przykład ja. U mnie złożyło się wiele czynników, ale marihuana również. Jeden z moich bliskich znajomych też zawalił ostatnio całą szkołę, matka się od niego odwróciła. Przyjaciele nie chcą z nim już rozmawiać, a do niego nic nie dociera, nadal pali.

Dlaczego tacy ludzie nie przestają brać? Nie mogą?

To nie jest tak, że się nie może. Człowiek myśli sobie: "źle mi się układa, jak ćpam, ale wiem, że byłoby mi gorzej, gdybym tego nie robił". Pomimo tego, że gdzieś w środku chciałby się z tego wyrwać, nie wykorzysta szansy. Tak naprawdę tego nie chce.


A kiedy bierze coś mocniejszego, na przykład heroinę?

Nie znam dobrze takich przypadków. Heroina to zupełnie inny świat. Trawa, amfetamina, extasy, LSD itd. to jedna grupa. Nie przenikają się ze światem heroiny. Ludzie naprawdę trzymają się od tego z daleka. Prawie każdy nastolatek wie teraz, że heroina to wielkie niebezpieczeństwo i nie biorą nawet dla ciekawości.

Po czym rodzice, przyjaciele, mogą stwierdzić, że ktoś z ich otoczenia bierze?

Jeden z moich kolegów, dwa lata młodszy chłopak, ćpał. Żeby mieć na to pieniądze, wynosił z domu na sprzedaż różne sprzęty, podkradał rodzicom drobne sumy. To widać przede wszystkim po tym, że potrzebuje się coraz więcej kasy - wcześniej prosiło się o 5 złotych, teraz prosi się o 15.


Co sądzisz o programach pomocy dla narkomanów i walki z narkotykami? Czy jest to dobrze prowadzone?

Dobrze, że jest coś takiego, ale na pewno można by to robić trzy tysiące razy lepiej. Ludzie są niedoinformowani. W mediach nieraz podają straszne bzdury. Czytałam kiedyś wywiad z panią psycholog, która ostrzegała przed zgubnymi skutkami palenia kleju i wąchania trawki... Niewiedza niektórych ludzi, którzy publicznie wypowiadają się na ten temat, jest naprawdę maksymalna.

Co więc powinno się robić?

Więcej rozmawiać z ludźmi, którzy mieli z tym styczność. Niektórym wydaje się, że jak się przeszuka szkołę z psami, to będą wiedzieć, kto tak naprawdę sprzedaje.

Żałujesz, że weszłaś w narkotyki?

Żałuję. Najbardziej tego, że uzależniłam się od trawy. Niby nie uzależnia fizycznie, ale za to psychicznie - cały czas chcesz zapalić. Bardzo trudno jest później z tego wyjść.

Dzięki za rozmowę.

*Imię rozmówczyni zostało zmienione.

środa, 21 stycznia 2009

Zima w parku.

Ostatni byliśmy na spacerku w parku. Niestety załapaliśmy się na końcówkę zachodu Słońca, ale i tak było świetnie się powygłupiać :) A oto uchwycone chwile:





niedziela, 18 stycznia 2009

Afryka jak ze snów..


Wyprawa do Afryki a ściślej do Kenii, może wyglądać w ten sposób jak to prezentuje jedna z ofert biur podróży :)





Dzień 1
Zbiórka na lotnisku w Warszawie. Szczegółowa informacja o zbiórce i godzinie odlotu jest podana w programie, który otrzymuje każdy uczestnik wycieczki. Przelot do Nairobi (z przesiadką).

Dzień 2
Przylot do stolicy Kenii. Po krótkim odpoczynku zwiedzanie domu Karen Blixen (przywitanie z Afryką). Następnie krótki objazd po mieście – dzielnica biznesu i biedniejsze, typowo afrykańskie przedmieścia. Bomas of Kenya – rodzaj skansenu, gdzie można zapoznać się z folklorem plemion zamieszkujących Kenię. Wieczorem dla chętnych okazja do skosztowania słynnego, choć często nieco ukrytego, nocnego życia miasta.

Dzień 3
Wyjazd z miasta na północ w stronę Parku Narodowego Aberdare i Mt. Kenya (5 199 m n.p.m.) – najwyższej góry kraju. Przejazd przez rolnicze tereny zamieszkane głównie przez plemię Kikuju, którzy swe pola zwą szambami. Postój na szambie i próba nawiązania kontaktu z rolnikiem. Przejazd w rejon Aberdare, masywu którego wierzchołki przekraczają 3 000 m n.p.m. Nocleg w lodge (lodges to luksusowe ośrodki noclegowe używane przez turystów podczas safari, położone najczęściej w otoczonych przyrodą pięknych miejscach).









Dzień 4
Po porannym obserwowaniu zwierzyny, kontynuowanie podróży i szansa ujrzenia ośnieżonych wierzchołków Mt. Kenya. Uroczyste przekroczenie równika (dla tych, którzy pierwszy raz robią to na lądzie przykra konieczność – tradycyjny chrzest równikowy). Dalsza podróż z postojem przy Wodospadach Thompsona. Późno wieczorem dojazd do Nakuru i tam nocleg w lodge.

Dzień 5
Rano safari w Parku Narodowym Nakuru. Jezioro Nakuru to nie tylko słynne siedlisko tysięcy flamingów. Choć ten park jest ogrodzony i niewielki, daje przedsmak prawdziwego safari. Można tam łatwo spotkać nosorożce białe, szereg gatunków antylop, a przy odrobinie szczęścia lwy i lamparty. Przejazd przez dzikie obszary Wielkiego Rowu Afrykańskiego do granic rezerwatu Masai Mara. Rezerwat stanowi geograficzną część równin Serengeti, które zamieszkuje największa na świecie populacja dzikich ssaków. Tu nie ma ogrodzeń, a dzikie zwierzęta żyją niczym tysiące lat temu nie ograniczane przez człowieka. Nocleg w obozie w buszu w namiotach wyposażonych w materace i śpiwory. Właśnie taki nocleg pozwala zbliżyć się do pięknej afrykańskiej przyrody, gawędzić przy ognisku i oglądać jasne, rozgwieżdżone niebo.

Dzień 6
Od świtu safari w Masai Mara. Obserwacja słoni, żyraf, wielu gatunków antylop i innych zwierząt. Wielkie stada gnu przebywają na obszarze Masai Mara od sierpnia do października, podczas pozostałych miesięcy jest tu zdecydowanie mniej zwierzyny. Tropienie gepardów i lwów (w przypadku nieznalezienia lwa, pilot wycieczki funduje wszystkim uczestnikom przy najbliższej okazji piwo Tusker). Dojazd do pełnej hipopotamów rzeki Mara oraz do granicy Tanzanii, będącej zarazem granicą parku narodowego Serengeti. Powrót do obozu na obiad. Po południu dla odważnych piesza wycieczka do buszu prowadzona przez masajskich tropicieli.









Dzień 7
Po śniadaniu wyjazd z obozu i wizyta w jednej z wiosek masajskich (wstęp dodatkowo płatny u wodza), które choć odwiedzane przez turystów, zachowały swój niezwykły, tradycyjny i dość szokujący charakter. Okazja do zrobienia wspaniałych zdjęć Masajom, dumnym gospodarzom tej ziemi. Kilkugodzinny przejazd do Nairobi, częściowo drogą budowaną przez włoskich jeńców wojennych. Dla chętnych wyjście na dyskotekę, gdzie miejscowi i turyści od młodych do starych pląsają w rytm muzyki reagge i czarnej samby, a lokalne piękności z wdziękiem kołyszą się na parkiecie. Nocleg w hotelu w Nairobi.

Dzień 8
Przejazd do położonego u podnóża Kilimandżaro Parku Narodowego Amboseli. Ostatnie safari i definitywne pożegnanie ze słoniami, których w Amboseli nie brakuje. Podsumowanie „zdobyczy”: przeliczanie zaobserwowanych i sfotografowanych gatunków ssaków. Nocleg w lodge w Amboseli.

Dzień 9
Ranek przynosi szansę ujrzenia Kilimandżaro, najwyższej góry Afryki, która jeśli się odsłania, to właśnie wcześnie rano. Długi przejazd w rejon Mombasy przez rozległe obszary parku Tsavo, który jednak w porównaniu już ze zwiedzonymi obszarami nie wydaje się godny uwagi. Nocleg w hotelu nad oceanem koło Mombasy.

Dzień 10
Rano kilkugodzinne zwiedzanie parnej, gorącej Mombasy: stare miasto, portugalski Fort Jesus i stary port, nowsze dzielnice z arterią Moi Anenue. Po południu czas wolny w hotelu i na plaży.

Dzień 11-12
Pobyt nad oceanem – możliwość nurkowania, dodatkowej wycieczki morskiej lub poddanie się błogiemu lenistwu po pracowitych dniach spędzonych na safari.

Dzień 13
Przejazd na lotnisko i wylot do Polski.

Dzień 14
Przylot do Warszawy.


A zatem, ktoś chętny ?? :D

piątek, 2 stycznia 2009

A oto kilka fragmentów z koncertu Żuków na toruńskim Bulwarze około 24:00 w Sylwestra :)
Miłego oglądania i słuchania :)

PS. Jakość kiepska ale za to dźwięk niczemu sobie :P